zbigniew165 pisze:
Clerr chcę ci udzielić wsparcia (...)
Zbigniewie coś mi się wydaje, że obejdzie się bez Twojego wsparcia dla Clerr. Jak na razie, nikt nie ma zamiaru na niego napadać
za opinie, którą napisał. Z Tobą było nieco inaczej. W Twojej opinii to wszyscy byli "odrażający, brudni, źli" a tylko Ty byłeś "święty",
a do Klubu Kuracjusza w Ustroniu to biegałeś tylko śpiewać kolędy, a pozostały wolny czas to spędzałeś na modłach w sanatoryjnej
kaplicy i obserwacji kto, co, gdzie, z kim i dlaczego. Więc od większości tu piszących Ci się nazbierało. Jednostki takie jak opisał
Clerr w swojej opinii znajdą się na większości turnusów, niezależnie od tego kto jest sponsorem ich skierowania. Takie osoby trafią
się nawet na "normalnych" wczasach, czy nawet firmowej integracji. Z opinią Clerr też można polemizować i nie zgodzić nawet w kilku
kwestiach. Pierwszą powyżej poruszyła Tojka, kolejne, w innym temacie Sztani, Jan19557 i Waldeklat45. I do tej ostatniej się odniosę,
chociaż nie należę do fanów Waldka, to zgadzam się z jego zdaniem. Nikt z nas nie jeździ na rehabilitację w ramach prewencji za darmo.
Większości z nas przez kilkadziesiąt lat odprowadzano składki i to z nich są te wyjazdy, a więc nie za darmo. Tutaj też nie można
generalizować bo jak odnieść się do kogoś kto za najniższą krajową przepracował pól roku, od tego odprowadzili mu składki, a ten ktoś
jednym skokiem do wody łamie kręgosłup i co wtedy? Też mu powiemy, że jeździ za darmo? Bo tak praktycznie jest. Jeden wyjazd na
rehabilitację to większy koszt niż on odprowadził składek. Na koniec coś osobistego. Pracuję i odprowadzam składki już 40 lat.
Moje schorzenie należy do grupy, nazwijmy to ogólnie, kardiologicznych. Na co dzień jestem normalnym facetem, pracuję, czasem nawet
dodatkowo ponad normę ; nikt nie wie, że przyjmuję non stop leki, dbam o swoją kondycję fizyczną, jeżdżę na rowerze, chodzę po górach,
czasem nawet stosuje dietę.
I jeśli złożyłbym wniosek o rehabilitacje w ramach prewencji i wyjechał, to też mam się poczuć jak pasożyt,
który jeździ za darmo? Bo co? Bo czasem wypiję piwo, czasem kielicha, a czasem zdarzy się sporo poszaleć na parkiecie. Przestańmy wszystkich
oceniać jedną miarą, nie wrzucajmy ich do jednego wora i nie zaglądajmy im za kołnierz czy pod kołderkę. Zajmijmy się pilnowanie własnych,
a nie cudzych, czterech liter, a wtedy wszyscy będą zadowoleni i szczęśliwi.
p.s. sporo tu napisałem nie na temat ("Fala" w Stegnie), ale może do co niektórych dotrą pewne fakty.