Byłbym niedopieczonym,słabo przyprawionym prosiakiem,gdybym nie powiedział o wyżywieniu.I tutaj z przykrością muszę stwierdzić,że jako stary drań,człowiek wredny,cyniczny i złośliwy-nie mam do czego się"przypieprzyć".Wprost przeciwnie,wydaje mi się,że jedzenie z każdym dniem staje się coraz lepsze.Doprawdy nie
wiem dlaczego tak się dzieje,ale to fakt.Ukłony dla załogi kuchni i jadalni.
)
Zaryzykuję twierdzenie,że w niedługim czasie ludzie będą prosić ZUS,żeby tu przyjechać.Pieprzę Krynicę,pieprzę Busko,Hawaje i Lazurowe Wybrzeże-chcę być w
Stróżach.Tak będą mówić.Chyba,ze zjawi się turnus a z nim kilku nawiedzonych,wiecznie,ze wszystkiego niezadowolonych buców,którzy wszystko spieprzą.
Proponuję odizolować ich na 4 piętrze i zamęczyć całodobową rehabilitacją.
A 15 mamy taki "niby"kulig połączony z ogniskiem.I ja już wiem,ze niezależnie od pogody,niezależnie od tego czy będziemy piekli kiełbaski,żaby,czy też organizatorkę-to będzie OK.Co wieczór więc,kiedy cały ośrodek już śpi-klęcząc zanoszę błagania do Ojca Pio z Pietrelciny.Ojcze wpłyń na Pana Dyrektora,żeby tego 15,obchód zaczął się o 21.45-a nie o 21.00.Ten jeden,jedyny raz niech tak będzie.Obiecujemy,że przyjdziemy cichutko na paluszkach,że nie będziemy w
stanie wskazującym....,że o 22.00 będziemy już w łóżeczkach.Kiedy piszę te słowa łzy wielkie jak grochy płyną mi po policzkach.Ojcze Pio-wstaw się za nami.