sport i zmęczenie , niestety wygrały wczoraj wieczorem z publikacjami...
tyle się ostatnio TU na forum zadziało w związku z moją osobą...
odkąd sięgam pamięcią, zawsze chciałem wzbudzać emocje, dyskusję czy niewinną prowokację
, aby życie nie było monotonnym szarym pejzażem, by pobudzić do myślenia..do rozmyślań...wniosków...przecież warto rozmawiać, po mimo , że wszyscy tak pięknie się różnimy, możemy rozmawiać ze sobą , ba - kłócić się nawet i pozostać ze swoim zdaniem, ale...no właśnie...całe MOJE dotychczasowe życie, nauczyło mnie TOLERANCJI , tego aby stawać w obronie słabszych, wykluczonych z takich czy innych powodów, nawet jeżeli wszyscy są przeciwko...bo warto wysłuchać drugiego CZŁOWIEKA, on też ma SWOJĄ opowieść...zawsze mi to jakoś łatwo przychodziło, być może z powodu mojego gadulstwa, łatwości używania słów zebranych z myśli...
argumentów...Kiedy jednak poziom agresji i chamstwa u adwersarza osiąga maximum, zastanawiam się czy znów muszę "kopać się z koniem ??? Ze 20, 30 lat do tyłu dałbym takiemu w pysk i po sprawie
, bo byłem takim trochę łobuziakiem...agresja do niczego nie prowadzi, ale to trzeba zrozumieć...
cierpię na chroniczny życiowy niedoczas... nic nie pisać . żle.. pisać prawdę... też źle , ile razy można??? wszyscy mamy prawo wątpić, nawet TY jasnowłosa
, sam bym zwątpił patrząc na to wszystko z pozycji widza...myślę, że z czasem, niedługo wszystko się uspokoi...wyjaśni i tyle...
może w weekend