Z życia pewnej kamienicy :)
Proszę by każdy nowy wątek rozpoczynał się wierszem. Najlepiej by to był wiersz autora wątku, ewentualnie wiersz na temat sanatorium.
Uwaga! Jeśli wstawiacie czyjąś twórczość, pamiętajcie, że powinniście posiadać zgodę autora lub właściciela praw na publikację. To bardzo ważne.
Proszę też by nie tworzyć tu wątków, które bardziej pasują do działu "Na każdy temat". Niech ten dział będzie wyłącznie związany z twórczością sanatoryjnych poetów
Poza tym obowiązują wszystkie zasady z regulaminu ogólnego pisania postów na forum dostępnego tu http://www.forum.nasze-sanatorium.pl/vi ... p?f=2&t=10
- ANDY12345
- Super Kuracjusz
- Posty: 14719
- Na forum od: 26 maja 2018 11:42
- Oddział NFZ: Małopolski
- Staż sanatoryjny: 3
Re: Z życia pewnej kamienicy :)
Na następne sprzątanie musimy się dokładnie umówić, to będzie więcej czasu
Re: Z życia pewnej kamienicy :)
Obejrzałabym jakiś film , tylko pilota trzeba skołować - tuż przed cichym w tym roku Sylwestrem skupionym w mieszkaniu Bożenki piekącej nadal swoje niebiańskie ciasteczka Majeczka zapragnęła mieć akwarium. Marianek ściagnął ze szrotu prawie funkiel nówkę szafeczkę, doradził jako stary wędkarz (pal licho ,że rybki z tych połowów ochlapusa nikt nie widział) jakie akwarium , jakie rybki, filtry, piaseczek , kamyczki zakupić, waniak i stary wyjadacz jeszcze glonojada gratis wyhandlował.
Praktycznie cały dzień trwały wędrówki co by to nowe bagatelkowe cudo podziwiać, Jadzieńka z klęcznikiem siedziała cały boży dzień klepiąc zdrowiaśki do Najwyższego - bo w tak cudnych stworzeniach cud boży ujrzała, ledowe lampy zmieniające kolor prawie kobitę w ekstazę wpędziły. No cóż...jak dziupla stara i pełna korników to i ,żaden dzięcioł się nie zadomowi.
Rolmops stworzenie mądre jak cholera wpadł w podobny do Jadzieńkowego letarg, myślę sobie rolmopsy żre to jak nic rybki mu się ze śledzikiem kojarzą - nic z tego...chyba zapałał do rybek jakimś niespotykanym psim uczuciem bo co jakiś czas podpełzał po kanapie i wrzucał rybkom co popadnie....przeżyłam zszarganego miśka , ktory pewnie zanieczyścił wodę, przeżyłam psie przysmaki które zostaly częściowo spałaszowane przez rybki (i żadna nie popłyneła brzuchem do góry) , przeżyłam moją ulubioną gąbkę naturalną , która do tej pory mi jakimś mułem zajeżdza ale jak wrzucił do środka pilota miarka się przebrała.....dodam tylko , że akwarium ma super pokrywę a Rolmpops...no cóż ma trochę przechlapane.
W kamienicy cicho, cichuteńko ...jakoś tak wszyscy skapcanieli - ostatni zryw narodu nastąpił na marszach kobiet - kuzyn Maniutka Zdzichu swoim busem (bidaczek musiał działalnośc porzucić przez tego cholernego wirusa) i wybiórczo za zachowaniem oczywistych środków ochrony rezprezentacja Bagatelki wybrała się do Warszawy.
Na czele szedł Andy z transperentem "Kobity jestem z Wami a nie z tymi PI....bip bip.. ami", Obok Ja z Maniutką ze skromniutkim napisem jakże wdzięcznym w tych zimowych czasach złożonym z samych pięknych, różnokolorowych gwiazdkek, Maniutek przemykał lekko chyłkiem za Adrzejem.
Bożenka z Cyganą szły dumnie wyprostowane , bez plakatu za to z zimną determinacją w oczętach wystających spod maseczki (Jadzieńka nam błyskawice w różnych kolorach wyszyła - za cholerę byśmy się po tej dobrej ale jednak dewotce takich odruchów nie spodziewaly) no nic...kto z kim przestaje ...a pozatym zaraz potem poszła się wyspowiadać do księdza proboszcza. (mamy nowego - nawet kolędę chciał zorganizować ale u nas to jakoś tak nigdy "po Bożemu" nie wychodzi)
Wszystko bylo ganc egal gdyby Marianek nie spotkał kolegi , kolegi z pierdla...nienajlepszego zresztą i stojącego ewidentnie w opozycji.
Przerażony zaciągnął Mankę w jakąś boczną uliczkę myśląc , że zniknie w tłumie, ponieważ jak na Marianka ruchy były hmm...błyskawiczne toteż żeśmy się chyłkiem wycofali. Szkoda słów -skończyło się jak zawsze - bezpłatnym transportem na komisariat. Za niewinność dodam!
Panowie sobie jeszcze do oczu skakali ...wyszli razem w komitywie snując plany na rozwinięcie biznesu monopolowego a nasz strajk szlag trafił.
Tak żeśmy się popstrykali , że potem to już dłuższa cisza nastała....
Wiecie wszyscy , w Bagatelce nie może być mowy o maraźmie, może sobie nagadamy, może się trochę będziemy omijać lub też robić na złość ale koniec końców ogarniemy temat i zaczniemy standardowe życie - czyli mało spokojne.
Zaczęło się tuż po Nowym Roku, rano Andy wpadł po zrobieniu zakupów na bazarku (czasami uda mi się uczknąć świeżą bułeczkę z serkiem) - jak na chore kolanko w dzikim pędzie walil w każde drzwi (niektórzy cholibka mieli urlop i spali w błogiej nieświadomości) i wrzeszczał - Bagatlkę chcą obcym na zatracenie oddać !". Popatrzyłam jak te zazwyczaj spokojne oczęta ogarnął obłęd i pomyślałam "Psia mać chyba sprawa jest poważna"....
- ANDY12345
- Super Kuracjusz
- Posty: 14719
- Na forum od: 26 maja 2018 11:42
- Oddział NFZ: Małopolski
- Staż sanatoryjny: 3
Re: Z życia pewnej kamienicy :)
Re: Z życia pewnej kamienicy :)
Raz wstąpiłem i więcej nie zamierzam. Alarm fałszywy. Drzwi były otwarte, więc wstąpiłem.
Policji wzywać nie trzeba, bo nic nie ukradłem. Ani jednego pająka, choć poza nimi nic nie było.
Re: Z życia pewnej kamienicy :)
Może kiedyś wypełni się śmiechem, żartami, nawet krzykami i rzucanymi talerzami.
Bardzo bym chciała.
Re: Z życia pewnej kamienicy :)
Czytałam wczoraj same początki, pierwsze opowiadania. Było super.
Wszystko co dobre zawsze się kończy... Myśląc pozytywnie coś dobrego się zacznie
- ANDY12345
- Super Kuracjusz
- Posty: 14719
- Na forum od: 26 maja 2018 11:42
- Oddział NFZ: Małopolski
- Staż sanatoryjny: 3
Re: Z życia pewnej kamienicy :)
- Cygana
- Super Kuracjusz
- Posty: 576
- Na forum od: 18 lut 2018 00:29
- Oddział NFZ: Wielkopolski
- Staż sanatoryjny: 4
Re: Z życia pewnej kamienicy :)
- ANDY12345
- Super Kuracjusz
- Posty: 14719
- Na forum od: 26 maja 2018 11:42
- Oddział NFZ: Małopolski
- Staż sanatoryjny: 3
Re: Z życia pewnej kamienicy :)
- Cygana
- Super Kuracjusz
- Posty: 576
- Na forum od: 18 lut 2018 00:29
- Oddział NFZ: Wielkopolski
- Staż sanatoryjny: 4